
W poszukiwaniu dobrych wędlin w sklepie można dostać bólu głowy.
Od dawno raz na jakiś czas przyrządzam domową, KARKÓWKĘ, jako córka byłego Masarza (tak, mój tata miał masarnię :-), kiedyś).
Doskonała na zimno w plasterkach na kanapkę, jak i na ciepło w grubsze plastry gdy nie ma nic na obiad.
Co nam trzeba?
Karkówka- ok. 1kg
Majeranek, mieszanka przypraw do mięs ( u mnie sól, pieprz, tymianek, czosnek granulowany, trochę przyprawy do gyrosa, papryka słodka i ostra)
Główka czosnku,
Trochę oleju
2 cebule
Przyrządzamy:
Karkówkę myjemy, obcinamy z wierzchu tłuszcz jak jest. Nakłuwamy nożem dziurki i w nie wpychamy ząbki czosnku(obrane)
Nacieramy przyprawami, na koniec majerankiem, obkładamy cebulą i do miski. Polewamy olejem- troszeczkę! Przykrywamy i na noc do lodówki.
Na następny dzień układamy mięso do brytfanki- z cebulą!, polewamy sosem który wyciekł podczas leżenia w lodówce. I wstawiamy do piekarnika na 1h 20 min.
Uwaga! Po około 40 min wyjmujemy i polewamy sosem, który się wytworzył, no i pieczemy dalej!
Wędlina pachnie! Cudnie smakuje! I nie ślizga się po 3 dniach!
Spokojnie przez tydzień może leżeć w lodówce (u mnie na talerzyku przykryta folią aluminiową.
Smacznego 🙂