Czy jest ktoś, kto nie jadł słynnych już kotletów z mortadeli?
Kiedyś to był taki rarytas, że hej!
Nie było na obiad schabowego- była mortadela!
Postanowiłam odtworzyć ten smak i dodać mu nieco nowoczesnego smaku!
Zapraszam do wypróbowania!
Co nam trzeba?
10 dużych grubych krążków mortadeli (trochę mniej grube niż centymetr)
2 jajka – roztrzepane w miseczce
bułka tarta do panierki
sól i pieprz czarny, czerwona papryka i curry – po 1/4 płaskiej łyżeczki
dodatkowo:
pomidorki koktajlowe- 10 sztuk
Kapary
czerwona papryka
10 plastrów sera typu salami (okrągły)
olej rzepakowy do smażenia
Robimy!
Do roztrzepanych jajek dodajmy nasze przyprawy. Mieszamy.
Każdy plaster mortadeli maczamy w jajku i obtaczamy w bułce tartej.
Na oleju rzepakowym obsmażamy na złoto z obydwu stron.
I tak mamy nasze tradycyjne proste kotlety.
Moja dodatkowa wersja:
Na każdy kotlet z mortadeli kładziemy pomidorka koktajlowego przekrojonego na pół (układamy oczy), z kaparów robimy nosek, a z paseczka papryki usta.
Na to kładziemy plaster żółtego sera – cały lub 2/3, aby oczka wystawały (to się spodoba dzieciom!)
Zapiekamy 5 minut w gorącym piekarniku lub na patelni pod przykrywką, aby ser nam się rozpuścił, a panierka kotleta przyjemnie chrupała.
I już!
Kotlety są przepyszne, mówię Wam!
Smacznego!
Pysznie wyglada myśle ze dla odmiany czas coś innego zrobić do jedzonka
Jako że jesteśmy ostatnio (a przynajmniej staramy się być) na diecie, to nie do końca nasze klimaty. Osobiście wolę też bardziej nowoczesną kuchnię, niż smaki z przeszłości, ale między bogiem a prawdą, w życiu tych kotletów nie jadłam, więc pewnie jestem za młoda albo do mojej babcinej kuchni nie dotarły 😉 Pozdrawiam serdecznie!
Mortadelę pamiętam z dzieciństwa i również się nią zajadałem… ale raczej pozostawię tek smak jako smak dzieciństwa – ówczesna „mortadela”, którą widzę w sklepach, nie zachęca do zakupu a tym bardziej do zjedzenia.
Ciekawy pomysł i wygląda bardzo apetycznie 🙂
Raczej nie skorzystam. Ale to tylko i wyłącznie z powodu dotychczasowych doświadczeń. Mortadela była regularnie podawana podczas posiłków w jednym z ośrodków terapeutycznych, w którym pracowałam. Wyboru nie było. A na całodobowym dyżurze coś zjeść trzeba. Od tamtej pory mam uraz 😉
Super ze prezentujesz kolejne kroki wykonania na zdjęciach. To dużo ułatwia 🙂