Są święta, musi być makowiec.
Latoś by mi świąt nie zaliczył bez tego. A że ma wymagania, oj ma, musiałam długo szukać. I znalazłam.
Mokry, bardzo fajnie wilgotny i nawet po 2-3 dniach nie jest suchy. Rewelacja
Przepis z jakiejś gazety wyrwany. Jak większość 🙂
Co nam trzeba?
Odmierzamy szklanką 220 ml-u mnie czarny duralex
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki ziemniaczanej
250 g masła
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka cukru
1 cukier waniliowy z prawdziwą wanilią Kamis
5 jajek
sok z 1/2 cytryny
1 puszka masy makowej
Na polewę: tabliczka czekolady: deserowa/mleczna, 2 łyżki masła
Robimy!
Masło ucieramy z cukrem na puszysto.
Mąki przesiewamy i dodajemy do nich proszek do pieczenia
Następnie do masła wbijamy po kolei jajka, ale na przemian z mieszanką mąk z proszkiem.
Czyli jajko, część mąk, jajko , mąka itd.- do momentu, aż masa będzie gładka i błyszcząca.
Następnie dodajemy sok z cytryny.
Blachę do ciasta-prostokąt, wyściełamy papierem do pieczenie i wylewamy połowę masy.
Na ciasto wykładamy masę makową i przykrywamy drugą częścią masy.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180 stopni i pieczemy około 40 minut.
Do garnuszka wrzucamy masło i po rozpuszczeniu dodajemy połamaną czekoladę. mieszamy do jednolitej masy i polewamy tym wystudzone ciasto.
Smacznego!