
Nadchodzi magiczny czas Świąt Bożego Narodzenia.
W związku z tym i ja już ulegam tej magii.
Odurzam wspomnienia…
Macie swoje?
Rok temu opisywałam swoje, kawałek wam przypomnę, resztę możecie poczytać TUTAJ
„…Nie było innych Świąt niż białe, zasypane białym puchem!
Rano w Wigilię Dziadek przynosił choinkę z lasu. Pachnącą, kłującą, zieloną, wspaniałą.
Ubieraliśmy ją zabytkowymi bombkami, ciastkami, suszonymi owocami.
Jak ona pachniała!!!
Po południu szliśmy z bratem i z Dziadkiem na dwór jak już zmierzchało…
Staliśmy wśród białego puchu, na mrozie z głowami zadartymi do góry, kiedy pojawi się pierwsza gwiazdka!
W tym czasie Mama z Babcią i Siostrą dekorowały świąteczny stół…
Pierwsza gwiazdka to był znak dla nas by wracać i zasiadać do stołu.
Odświętnie ubrani z szacunkiem najpierw łamaliśmy się opłatkiem.
Mowę zawsze miał Dziadek (mój kochany dziadzio)-głowa rodziny.
Były łzy wzruszenia i moc życzeń bożonarodzeniowych, a potem zasiadaliśmy do stołu….”
I taki tez będzie temat konkursu.
ŚWIĄTECZNE WSPOMNIENIE PRZY WIGILIJNYM STOLE.
ZASADY?
Obowiązkowo:
1. Pod tym postem, tu na blogu zamieszczacie swoje wspomnienie
2. Musi we wspomnieniu przewinąć się wspomnienie jedzenia.
3. Każdy post musi być podpisany imieniem i nazwiskiem oraz podany adres e-mail
Dodatkowo-nie jest to obowiązkowe:
1.Będzie mi miło jak polubicie latosiowy-dom na facebooku
https://www.facebook.com/pages/Latosiowy-dom/210205979161646?ref=hl
2. Udostępnicie post konkursowy
3. Zaprosicie do zabawy znajomych.
NAGRODY?
Dwie widoczne:
Drewniana bransoleta i urocze klipsy. Nie są to bardzo wartościowe upominki.
Ale chodzi o to, aby było miło.
Oraz….coś jeszcze dorzucę-niespodziankę 😉
będzie to coś do zjedzenia 😉
Wasze wspomnienia będę umieszczać w Albumie na facebooku.
Sponsorem nagrody jestem JA
Wysyłka na terenie Polski
Zwycięzcę wybieram JA.
Bawimy się 2 tygodnie
od 01.12.2015 do 15.12.2015 do godziny 24.00
Zwycięzcę wybiorę do 18.12.2015. skontaktuję się na podany adres e-mail
Na dane do wysyłki czekam do 20.12.2015
wysyłka 21 .12.2015 priorytetem, aby doszło do świąt.
Wyniki!!!!
Nagrodę otrzymuje Anna Walczak.
Gratuluję!

Kiedyś pan Proust napisał o pewnej magdalence,
co wspomnienia zbudziła, kiedy mu wpadła w ręce…
A ja? Jak Proust mam czasem chwile wzruszeń. Nosowych.
Zapach muska wspomnienia, wyciąga je z mej głowy…
Jak dom. Mój dom rodzinny, pachnący cynamonem,
którego zapach do dziś noszę w sobie i chłonę,
z piernikami o kształtach dziwacznych, ze sprzątaniem,
z aromatem czystości (podłogi pozmywane
tak pachną w starych domach, nie żadna sztuczna chemia),
pachnący wciąż tak swojsko, choć przecież wciąż coś zmieniam
w nim. Dom, w którego sercu – w kuchni – wciąż coś się tworzy.
Coś co pachnie wspomnieniem. Coś, co pamięć otworzy…
A w Święta cóż się działo?! Tata pachniał „Brutalem”,
bo jedynie ta woda była dostępna stale
w sklepach. Czułam ten zapach, gdy podrzucał mnie w górę,
licząc, że ramionkami wątłymi schwytam chmurę…
Mama pachniała… mamą. Ciastem. Domem. Uśmiechem.
Bezpieczeństwem. Lawendą oraz włoskim orzechem.
Cierpkim ciepłem, co koi duszę dziecka zmęczoną
zbyt dorosłym dlań światem, w którym konflikty płoną…
Babcia – to zapach starych ubrań sprzed dekad kilku
skrytych w szafie, do której z babcią mogłam ja tylko
zaglądać i – wdychając ten aromat przeszłości –
przymierzać dziwne suknie o przebrzmiałej piękności…
I dziadek był, co pachniał, jak książki. Miał ich wiele,
uczynił mnie też książek ogromnym przyjacielem,
bo nauczył mnie czytać i wąchać ksiąg stronice
jakby były jadalne te mądrości skarbnice…
Siostra – ten mały berbeć – pachniała czysto, błogo,
chociaż ledwo odrosła pół metra nad podłogą,
pachniała niemowlakiem, tym bezbronnym berbeciem
– jeśli kiedyś wąchaliście niemowle, to wiecie…
A jeszcze woń choinki i starych ozdób w skrzyni,
rozgrzanych lampek, co się światełkami barwnymi
odbijały nam w oczach. Zapach magii miłości,
której w Święta tak jakby więcej nam w sercach gości…
A jeszcze zapach zimy – szczypiący w nosek, groźny,
zapach dymu z kominów w dzionek szczególnie mroźny,
i sianka przy wieczerzy sterczącego na stole
spod obrusa – jak w żłobie przy osiołku i wole…
TO WŁAŚNIE ŚWIĄT IDEAŁ – miniony, z lat dziecinnych,
ideał, co nie wróci, bo dzisiaj świat już inny,
bo dzisiaj nie ma dziadków, a siostra w innym kraju,
bo wszystko jakieś smutne i brzydsze się wydaje…
Lecz po to są wspomnienia – by wracać do przeszłości
i w idealnym świecie minionych Świąt zagościć.
Wystarczy mały pretekst, zapach, co jak machina
czasu porwie mnie tam, gdzie tęsknię i co wspominam… 🙂
Anula Wawrzyniak anulawawrzyniak@gmail.com
Dziękuje bardzo 🙂
Moje wspomnienia związane są z czasami szkoły podstawowej. Święta spędzaliśmy wtedy jeszcze z babcią, której już z Nami dzisiaj nie ma. Były to Święta magiczne, cała rodzina składała sobie życzenia,były wzruszenia i pojawiały się często łzy (dzisiaj również). Siadaliśmy do stołu, na którym było tyle jedzenia, że mogliby przyjść wszyscy sąsiedzi i wszyscy by się najedli 🙂
Pewnego roku po wszystkich tych cudownościach, usiedliśmy do śpiewania kolęd, zawsze najgłośniejsza była moja babcia, miała cudowny głos! Śpiewamy, śpiewamy, i nagle coś nam nie pasuje…Wyciągamy nosy z naszych śpiewników i patrzymy, jak babcia ukradkiem (niby śpiewając) skubie makowca. Mieliśmy z tego niezły ubaw, ponieważ babcia nigdy nie mogła się powstrzymać z makowcem, tak bardzo go uwielbiała. Z makiem w zębach zaczęliśmy śpiewać dalej, każdy dyskretnie spoglądał na babcię 😉
Achhhh to były czasy! dzisiaj też jest magicznie, mam swoje dzieci i dalej jest dużo osób przy stole, prezenty, jedzenie i kolędy, ale coś już się zamknęło…brakuje niektórych osób….
Dziękuję ci ślicznie za te piękne wspomnienie